Cykl "The Morcai
Battalion" Diany Palmer łączy cechy gatunku science fiction,
powieści przygodowej i romansu paranormalnego. Chociaż nie jest to literatura
górnych lotów (raczej na moim blogu recenzji takowych książek nie znajdziesz
jako, że preferuję literaturę rozrywkową z dużą dozą wyobraźni każdego gatunku, a najlepiej międzygatunkową) to chyba
najlepsza seria tej autorki. Podobno Susan Kyle napisała pierwszą część jako nastolatka,
co więcej początkowo nikt nie chciał wydać tej powieści sci-fi. Na
szczęście dla nas później to się zmieniło.
Galaktyce grozi wojna. Długo trwający delikatny rozejm pomiędzy Rojokami a Trójgalaktyką zostaje przerwany, kiedy kolonia z mieszkańcami – klonami z ras reprezentujących 120 planet federacyjnych zostaje zaatakowana i zniszczona, tym samym jednoznacznie grożąc zrealizowaniu wizji zjednoczonego wszechświata.
W obliczu wojny, która sprowadzi zniszczenie i chaos,
jedynie batalion Morcai, złożony z groźnych "Centaurian" wraz z tajemniczym dowódcą podejmuje
walkę w obronie ocalałych.
Tak rozpoczyna się pełna przygód trylogia, w której
"Centaurianie" wraz
z Terraveganami podejmują walkę z Rojokami, pod przewodnictwem Ditmuna – dowódcy osławionego statku Holconcom.
Mocną stroną powieści jest istnienie
różnych kulturowo i biologicznie gatunków. Podobał mi się pomysł z klonowaniem
i mieszaniem genów i efektami tychże.
Poza tym główna
bohaterka - komandor porucznik, dr Madeline Ruszel pomimo,
że pochodzi z dużo słabszej niż "Centaurianie" rasy - Terravegan wykazuje
się niezwykłą odwagą, a także siłą charakteru i wręcz niespotykaną
walecznością. Cóż mogę powiedzieć, uwielbiam czytać o silnych kobietach. Jej
utarczki słowne z dowódcą Holconcom sprawiały, że chciało mi
się śmiać.
Podobał mi się
też wątek przyjaźni, zapoczątkowanej w szkole wojskowej, pomiędzy Rojokiem i Cehn-Tahr-ionem,
która przetrwała pomimo, że jako dorośli musieli stanąć po przeciwnych stronach
konfliktu w wojnie międzygalaktycznej.
Natomiast
czytelnika może irytować:
- używanie słownictwa nieznanego
pochodzenia (autorka stworzyła "język obcych" prawdopodobnie
korzystając jedynie ze swej wyobraźni);
- proces kastracji emocjonalnej,
która podobno nie działa jedynie u 5% poddanych jej terravegan, dziwnym trafem zawiodła aż u
trojga towarzyszy walki;
- "Staruszek" pochodzący z rasy Cehn-Tahr mający
niesamowite zdolności telepatyczne, pozwalające nawet na odległość na
wysadzenie małego statku kosmicznego, po postrzeleniu w nogę nie może
nawet zabić telepatycznie jednego Rojoka; co więcej otumaniony
narkotykami Ditmun, może kontaktować się telepatycznie z
innymi telepatami, ale nie może myślą rozwiązać powstrzymujących jego
ruchy węzłów.
Zabawne, że dowódca jest
gotowy zaryzykować wszystko, aby tylko uratować Madeline, a jego
oczy przybierają złoty kolor, który jest zarezerwowany jedynie dla rodziny, ale
nie jest w stanie przyznać nawet sam przed sobą, że ją kocha, niemal do samego
końca trylogii.
Warte uwagi
czytelnika są przedstawione tutaj rytuały godowe "Centaurian". Sam
pomysł, by uprawiać seks tylko po to, by począć potomstwo niektórzy uznają za
okropny, a nawet zaściankowy, inni - tacy jak ja - za powiew świeżości. Chociaż
tutaj nie wynika to z religii, a z uwarunkowań genetycznych, więc nie razi, co
więcej po przeczytaniu cyklu "Anita Blake" i szeregu
tym podobnych pozycji, których nie brakuje na rynku książkowym, gdzie seks jest
głównym elementem niemal każdego związku - mogę z czystym sumieniem powiedzieć,
że pomysł wydał mi się oryginalny.
1 kwietnia 2017 r. wydany
został 4 tom, opowiadający o dalszych losach Edris
Mallory, która służy na pokładzie Holconcom jako medyk w zastępstwie Madeline
Ruszel.