czwartek, 12 stycznia 2017

Recenzja "Burn for me" (Hidden Legacy #1) autorstwa Ilony Andrews

"Burn for me" to pierwszy tom w najnowszym cyklu Ilony Andrews, pod tytułem: Hidden Legacy.

W świecie, w którym liczy się tylko posiadana magia i pochodzenie, Nevada Baylor to jedynie drobny prywatny detektyw, bez widocznych powiązań z władającymi potężną magią domami (zrzeszającymi magicznie uzdolnionych krewnych). 


Nevada, uważana powszechnie za nieposiadającą żadnej magii, dotychczas zajmowała się niewielkimi zleceniami, jak śledzenie niewiernych małżonków, nagle musi podołać narzuconemu jej - przez firmę nadrzędną - trudnemu zadaniu pojmania niezwykle silnego władającego ogniem - Adama Pierce'a. Zadanie to wydaje się być równoznaczne z misją samobójczą. 


Jednak Adam to nie jedyny władający potężną niebezpieczną magią, jaki stanie jej na drodze. Connor Rogan, któremu nadano nie bez powodu przydomek "Szalony" porywa Nevadę w celu uzyskania informacji na temat miejsca przebywania władającego ogniem. Okazuje się jednak, że porwana nie jest tak bezbronna magicznie jakby się wydawało...  


Connor Rogan szybko przekonuje się, że jedynym wyjściem z sytuacji jest współpraca z panną Baylor.


Książka trzyma w napięciu od początku do końca. Jak na pierwszą część cyklu stanowi zapowiedź niesamowitej opowieści, zarówno zaskakującej, jak i fascynującej. Fani "Kate Daniels" nie mogą pozostać obojętni wobec nowej serii


Zarówno Nevada, jak Rogan to silne osobowości, które wzbudzają u czytelnika różne emocje. Mocną stroną powieści są postacie drugoplanowe - takie, jak babcia Frida - która pomimo zaawansowanego wieku zajmuje się aktywną naprawą sprzętu mechanicznego takiego jak czołgi, czy Augustine Montgomery - sprawiający wrażenie nieczułego i dbającego jedynie o dobrobyt swojego domu, dzięki czemu czytelnik ma okazję intensywnie go "znielubić".





1 część POV-u Rogana możesz przeczytać na stronie autorów tutaj>>